Ścieżką Integracji galopem do kultury i rozwoju.

Rok 2016 dobiega końca. Na bieżąco pisałam o moto-pomarańczy, podróżach i spotkaniach. Zaniedbałam kino, ale tylko w opisie na blogu, bo filmów na dużym ekranie obejrzałam mnóstwo. Te najciekawsze, warte polecenia - wymienię. 

Nie opowiedziałam natomiast o projekcie, w którym od kilku miesięcy uczestniczę.

Na zdjęciu obok mamy pełną jego nazwę. Ściśle wiąże się z moimi wzmożonymi wyjściami do kina i nie tylko. 

Powolutku, po kolei, spróbuję nadrobić zaległości. I połączyć wiele fajnych zdarzeń, które mi się przytrafiły...

Pamięć mnie zawodzi, ale to był chyba marzec, gdy przyszła do nas Pani Monika z bielskiego PCPR. Powiedziała o rekrutacji do projektu i jego założeniach. Brzmiało to bajecznie: asystent na kilka godzin tygodniowo, masaże, porady psychologiczne. I to wszystko za darmo! Trudno było mi uwierzyć, sceptyczna byłam bardzo. Ale stało się - zostałam zakwalifikowana! 

Na zdjęciu Pani Monika - mentorka na rejon Czechowic-Dziedzic. Oj, miała ze mną ciężko. Potrafię być zmierzła i upierdliwa. Niestety moje frustracje, zniecierpliwienie wyładowałam na Bogu ducha winnej osobie. Tak to chyba działa - obrywają najbliżsi. 

Nerwy miałam, bo doczekać się nie mogłam na spełnienie tych obietnic. A, że nie upuszczę ciśnienia np. trzaśnięciem drzwi, bieganiem, krzykiem - to nadrabiam ciętym językiem. To tak gwoli wytłumaczenia i przeprosin. Pani Monika dzielnie przyjęła moje ataki. Pani Gabrysia - psycholog, łagodziła i koiła. Przedstawiam Wam kolejną osobę, którą miałam szczęście spotkać. Przed Nią mogę się nagadać, w końcu ktoś słucha mnie. Pracujemy nad problemami dnia codziennego, a gdy ich brakuje - gimnastykujemy umysł przy L. Kołakowskim.

 

W końcu doczekałam się na Izę!

Masażystka i rehabilitantka najlepsza ze wszystkich, znanych do tej pory!

Lepiej trafić nie mogłam! I to podwójnie. Bo nie dość, że złote serce, palce i umiejętności na wagę złota, to... Nasze zajęcia zaczęły się dwa dni po mojej kontuzji kolana! Masowała bolące miejsce, atakowała laserem i usprawniła mnie na wyjazd do Budapesztu. 

Palce - palcami. Dają ukojenie w bólu i siedzieć mi jakoś łatwiej. Czasami czuję je przez dwa dni - to takie superowe czucie. Bo krew krąży. Ale - co więcej - z Izą nagadać się nie możemy. Klepiemy obie i słuchamy się wzajemnie. No i chyba się rozumiemy? Powierzyłam Jej swoje ciało, intymność. Izuś szczerością i dobrocią odwdzięcza się.

W czerwcu do programu dołączył asystent. Do kina ganialiśmy przez 6 tygodni, bo tyle trwała nasza współpraca. Zapowiadało się świetnie: podobne klimaty muzyczne, zainteresowanie filmami, chęć pomagania dzieciakom. Od Piotrka usłyszałam o Ulicy Kreatywnej i udostępniłam swoje znajomości z Motomikołajami. 

No, cóż - nie odkryję tu nic nowego:

Dziwny ten świat, 

świat ludzkich spraw, 

czasem aż wstyd przyznać się. 

A jednak często jest, 

że ktoś słowem złym 

zabija tak, jak nożem. 

Posypała się znajomość z Piotrem - stratę i żal przełknęłam. Życie nauczyło mnie, by nie płakać nad rozlanym mlekiem. Niestety współpraca z kolejnym asystentem nie rokowała nadziei od samego początku. Miałam małe załamanie i wątpliwości czy ze mną wszystko ok? Bo, z czym, jak z czym, ale w kontaktach z ludźmi nie miałam problemów.

Do trzech razy sztuka! Oto moja nowa i obecna do dziś asystentka - Beata.

Szok, szok, szok! Ja, chłopczyca dogaduję się z kobietą! Może temu, że Ona ma ikrę i jaja większe od niejednego faceta?

 

Biegamy do kina, teatru. Chodzimy na zakupy, do fryzjera. Czuję się, jakbym dostała w prezencie sprawne ręce i nogi. Bo dzięki Niej wychodzę gdzie i kiedy chcę. To taka mała wolność dla wybranych. I, co równie ważne - Krystian ma czas wolny, taki tylko dla siebie.

Gdy patrzę na to wszystko - ile filmów obejrzałam, na ilu spektaklach i koncertach byłam - uwierzyć trudno.

Z Krystusiem, kuzynką Beatą i Jej mężem Romkiem chodzimy na polskie filmy i koncerty w Chacharnii ...

W październiku był już obłęd kulturalny i integracyjny! Prawdziwe apogeum...

Z Krystusiem pojechałam do Ustronia na turnus organizowany w ramach projektu. Na początku ogarnęła nas panika i zastanawialiśmy się, co my tu robimy?!

Znałam tylko Beatę i panią Gabrysię.

Zestresowanie sięgnęło zenitu, gdy podeszła do mnie nieznajoma i mówi, że słyszała o mnie. No, tak - mówię, że pewno z tej paskudnej strony. Ale nie! Pani Monika zachowała dyskrecję. To Beata rozreklamowała mnie i mój blog!

I tak poznałam panią Agnieszkę K. Kolejne nowe osoby to pan Łukasz M, pani Agata i Ania! I uczestnicy turnusu: Marcin, Madzia, pani Dorota, Ula, Józef.

Pan Łukasz - koordynator i twórca projektu, ciepłymi słowami przywitał nas w kawiarence DW Muflon. Poczułam się swobodnie i bezpiecznie. Miłym zaskoczeniem było to, że ,,równamy do najsłabszych''. Przykładem jest zwiedzanie skoczni w Wiśle. Idziemy na tyle, dokąd dojedzie wózek. Sprawni pięknie pomagali mniej sprawnym. To się czuło. 

Dzieje się tu coś - dla mnie nieprawdopodobnego! Pani Agata prosi, byśmy opowiedzieli o naszym życiu, pasjach. Pomimo mojego panicznego lęku przed występem publicznym - ulegam namowom. Mamy wspaniałą widownię. To nie są już obcy, anonimowi ludzie, tylko sami swoi! Pani Agata ładnie nas przedstawia, wprowadza. Pani Gabrysia zastępuje mój głos i czyta fragmenty blogu. Krystian na bieżąco komentuje prezentowane zdjęcia.

Nie chwaląc się, mogę napisać, że nasz debiut wypadł zgrabnie. Świadczy o tym fakt, że poproszono nas o prelekcję na 2 turnusie! Wielkie to dla nas wyróżnienie. Pani Gabrysia znowu zastępowała mój głos, a Ania zapowiedziała nas jako Krystiana i Krystynę. To był taki spontan i luz, że uśmiałam się do łez. Przy okazji ulżyło mi, że trema zżera nie tylko mnie.

Zamieszczam tu jeszcze kilka migawek z 2 turnusu. Byliśmy na nim gościnnie, ale zapadły w myśli i sercu takie osoby jak Kinga, nasz sąsiad Henryk z Teresą, pani Agnieszka P., Łukasz B.

Szybko wróciliśmy do czechowickiej rzeczywistości. Może to i dobrze, bo nie miałam czasu na wzruszenia, przywiązania i rozpamiętywania. Znowu galopem od kina do Chacharnii. 

A żeby było tego mało - Aneta z Grzesiem i Edytą zapraszają nas do Etno-Chaty, na Etno-Camery! To już pęd i galop wydarzeń. Mała Ewa poznaje nas z Miriam, która ma wspomóc mnie swoim ładnym głosem. I wspomaga! Przyjeżdża do nas, dyskutujemy, opracowujemy nową koncepcję prezentacji. Jednak, gdy przychodzi do występu - gubimy się z Krystianem...

Ja przekonuję się, że mam problem nie tylko z mówieniem do mikrofonu, ale i z siedzeniem na środku sceny. Marzyłam o wycofaniu się raczkiem do tyłu! Nie było jak. Krystuś nie nadążał z opowieścią za wyświetlanymi obrazami. Ech - ale Miriam z mężem ratowali sytuację , otuchy dodawali przyjaciele, którzy nam towarzyszyli. No i rzecz jasna - gospodarze. Wszystkim bardzo dziękuję.

To nowe doświadczenia. Wiemy, co kontynuować, a czego unikać.

I znowu kino, filmy... Dobre, ambitne.

Na zakończenie wpisu: Motomikołaje. Po raz pierwszy jedziemy z Alikami i Mateuszem. Ja z Alikami w aucie, a Mati i Krystek na motorach. Mateusz to mój były uczeń, obecnie kolega i nowy motomikołaj.

Do zobaczenia Kochani!

Write a comment

Comments: 9
  • #1

    Ania (Wednesday, 07 December 2016 08:57)

    Fajnie się czyta i mile wspomina. Dla nas wszystkich wyjazd do Ustronia był pełen pozytywnych emocji. Poznanie tylu niesamowitych osób rozszerzyło nasze horyzonty. A moja wpadka związana z Twoim imieniem już zawsze będzie zapamiętana:-)
    Etno chata zaciekawiła a Motomikołaje rewelacyjni!!!
    Pozdrawiam serdecznie

  • #2

    Karolina (Wednesday, 07 December 2016 18:20)

    No, no, to ci dopiero rok!

  • #3

    Eve (Wednesday, 07 December 2016 19:43)

    No tak pozytywnie zakreconego roku ,to chyba jeszcze nie mialas! Od razu zycze,zeby przyszly byl jeszcze bardziej:-) Buziaki dla Was!

  • #4

    Morelka (Wednesday, 07 December 2016 22:39)

    Gosia, żyjesz za siedmiu, wyciskasz z życia jak z cytryny. Podziwiam Cię i zazdroszczę.
    Ps. Ostatnio mój Tomek miał do napisania wypracowanie pt. "Człowieka można zniszczyć ale nie pokonać" Miał napisać trzy przykłady. I przede wszystkim napisał o Tobie. Co tam Santiago i jego ryba ze "starego człowieka i morze" co tam inni bohaterowie literaccy. Napisał jak jego kuzynka nie poddając się chorobie codziennie czerpie z życia garściami.

  • #5

    Ewa Sadowska (Wednesday, 07 December 2016 23:33)

    Na prawdę Dobry Rok!!! ....Oby była kontynuacja !!!
    Cieszę sie z Tobą i Krystkiem

  • #6

    monia (Thursday, 08 December 2016 17:33)

    Gosia super napisane. jak zwykle nie zwodzisz nigdy. czy to jako Motomikolajka czy Blogerka :))) dziekujemy ze z nami jestescie od zawsze ❤️

  • #7

    Łukasz (Friday, 09 December 2016)

    Gosiu, Ty i inne osoby uczestniczące w naszym projekcie wniosłyście do naszego życia więcej, niż mogliśmy się spodziewać. Dziekujemy Wam, że jesteście i dajecie nam energii do dalszych działań i za to, że nadajecie naszej pracy sens, a nie rzadko sens naszemu życiu. Do zobaczenia wkrótce. Pozdrawiam i ściskam mocno.

  • #8

    Basia (Tuesday, 13 December 2016 00:26)

    Łał!!! Podziwiam za tą życiową aktywność i samozaparcie.
    Pozostaje tylko życzyć, aby nadchodzący 2017 przyniósł jeszcze więcej wspomnień :)
    Pozdrawiam gorąco ;)

  • #9

    Janina (Sunday, 18 December 2016 20:02)

    Czytam bloga od początku. Jestem po prostu zachwycona. Pozdrawiam, życzę Wesołych Świąt !!