Powrót do przeszłości

To nie tytuł filmu,choć życie napisało mi kolejny scenariusz. Zaskakujący i wypełniony radością po same brzegi. Podzielę się tym z Wami...

Dziś mamy Święto Zmarłych -dzień zadumy i powagi.  Mnie właśnie w tym dniu  ,po nastu latach milczenia- znajduje na fb koleżanka ,przyjaciółka, siostra. Tak do siebie pisałyśmy w listach ,od których się zaczęła nasza znajomość . I tu pojawia się zaduma,choć innej natury .
Dawno, dawno temu ... najczęstszym gościem dzwoniącym do drzwi domu rodziców był pan listonosz. Dostarczał pliki listów-moje szczęście i sens, zawarte na kartce papieru,czyli kontakt z ludźmi.

Wśród nich słowa Karoliny.

Piszę o Niej, bo ... Bo odnalazła mnie po wielu latach ciszy ,bo natychmiast wróciły mi wspomnienia. Euforia aż mnie ogarnęła ,gdy od razu chwyciłyśmy za telefon i nagadać się nie mogłyśmy.

Teraz cofnę się do 96 roku i obozu we Władysławowie. Opiszę dobre i złe chwile,które miały tam miejsce.  Znalazłam się wśród ludzi , których nie powinno tam w ogóle być !

Przeżyłam upokorzenie,ból i bezradność. Moje opiekunki chciały się bawić,jak na wakacjach ,a przy okazji zaliczyć praktyki studentów. Szefostwo rozdzieliło mnie  i Adriana na zasadzie : opiekun-podopieczny. Stres doprowadził mnie do poważnych problemów żołądkowo -trawiennych. A lekarz i pomoc medyczna owe dolegliwości tłumaczyli małą ilością spożywanych przeze mnie produktów .Cierpiałam okrutnie.

Na szczęście właśnie wtedy-gdy było ze mną źle -bardzo źle -pojawiła się w odpowiednim miejscu i czasie -Karolina . Ona z Chorzowa, ja z Czechowic -Dz lądujemy we Władysławowie. To Ona podejmuje właściwie decyzje i przynosi mi ratunek. Ratuje mi życie. Czym? Tym razem nie ogłaszam konkursu ,nie owijam w bawełnę. Lewatywa -natychmiast zarządza Karolina .

Możecie sobie wyobrazić ,jak bardzo tęskniłam w tym momencie za wcześniejszymi obozami z Martusią. Z Nią miałam się ,jak u pana boga za piecem . Bezpiecznie, spokojnie,swobodnie... A przede wszystkim relacje nawiązałyśmy przyjacielskie. Z przyjemnością spędzałyśmy wspólnie czas. Marta to mój Anioł Stróż z tamtego czasu .

Oto nasze zdjęcia z obozu w Sorkwitach,gdzie było rewelacyjnie.

Wracam jednak do Karoliny ,do wspomnień...

We Władysławowie przeżyłyśmy jeszcze mrożący krew w żyłach rejs stateczkiem we mgle gęstszej od mleka . Tam uwierzyłam,że ktoś może mnie pokochać. I w związku z tym ,nie zrujnuję komuś życia . Dzięki  czemu otworzyłam serce,umysł na przyszłość z Krystusiem . Ojojoj-tyle przeszłam....

Co teraz ? Karolina odnajduje mnie po wielu latach i boi się mojej reakcji. Obawia się odrzucenia . Nic bardziej błędnego . Nigdy mnie nie zawiodła,nie wykorzystała,nie potraktowała jak śmiecia. Nasze drogi na jakiś czas się rozeszły bez wyraźnego powodu . I ku mojej radości -na nowo się zeszły.

P.S.

Przepraszam w tym miejscu wszystkich moich przyjaciół,którzy są przy mnie stale i niezmiennie. Nie piszę o Was jeszcze-tak to bywa,że najbliższe osoby stoją w cieniu. Sama tego doświadczam i ubolewam nad tym. I sama tak robię?

Write a comment

Comments: 4
  • #1

    Eve (Tuesday, 03 November 2015 16:50)

    Dobrze Gos ,ze takie Anioly kraza wokol Ciebie i pojawiaja sie zawsze we wlasciwym moncie,nie? Kto wie,moze i ta odnowa znajomosci to zapowiedz nowego rozdzialu do nastepnej historii na blog?:-)
    PS Pamietam Cie z taka grzywa:-):-)

  • #2

    Karolina (Tuesday, 03 November 2015 20:09)

    Wzruszyłam się.... I bardzo mi miło. Nie przypuszczałam, że wystąpiłam w roli "anioła od ..." ;) Fajnie powspominać ! A ten rejs...masakra!

  • #3

    Marta (Wednesday, 04 November 2015 11:26)

    To były cudowne i zupełnie beztroskie chwile - te obozy, a kilka spędziłyśmy razem :) Wspominam je zawsze jak najlepiej. Ja też od Ciebie Gosiu dużo "dostałam"! No a Twoje listy mam do dzisiaj!

  • #4

    Denyse Olsen (Tuesday, 31 January 2017 14:33)


    Hi there Dear, are you really visiting this web site daily, if so after that you will definitely get good knowledge.